Thor
Niektóre filmy należy brać inaczej. Nie tyle co z przymrużeniem oka, co z pewną dozą fantazji, dowolności scenariusza. Wtedy kino staje się piękniejsze, a film przynosi to co powinien film takiej klasy. Rozrywkę. Nie inaczej jest również w tej historii. Akcja dzieje się w dwóch światach, pomiędzy którymi od czasu do czasu tworzony jest most. Zabawne, co nie przeszła nawet przez duże przymrużenie oka, jest to, że gdy pomiędzy światami mostu nie było, bohaterowie mogli swobodnie komunikować się ze strażnikiem mostu.
Po prostu wołali do niego, jakby stał nie dalej niż 100m. Chyba to mnie bolało najbardziej w tym filmie. Jeśli nie będę zwracał uwagi na ten szczegół, to film nadaje się do obejrzenia w któryś wieczór, jako uzupełnienie przed Avengers, gdzie ilość bohaterów na minutę filmu osiąga zenity porównywalne chyba tylko z Niezniszczalnymi