Resident Evil – Retrybucja
Kolejna cześć filmu o walce dobra ze złem, potworów i zombie z ludźmi i klonami. Czy cokolwiek tam z czym jeszcze w tym filmie walczy. Wydaje mi się, że jest pozycja już tylko dla fanów serii. Przeciętny widz, raczej nie odnajdzie w tym filmie nic nowego, zaskakującego, ciekawego lub wciągającego. Bieganie, strzelanie, wybuchy, efekty specjalne, które już wszędzie były. Bardzo odgrzewany kotlet z jak zwykle gorącą Millą. Najbardziej mnie rozbawiła końcówka filmu (nie, nie zdradzę, maniacy niech dotrwają, a Ci, którzy sobie odpuścili i tak niewiele tracą), gdy cała zdrowa ludzkość broniła się na Białym Domu.
No i niech się obronią, tylko co dalej… odbudować całą ludzkość przy „pomocy” kilku, no niech będzie kilkunastu kobiet? Czyli reszta z probówek? No chyba że nie odbudowywać ludzkości, tylko pozwolić aby wszystko toczyło się swoim torem.